Psychologia uczuć, emocji, zdrowia psychicznego,higiena psychiczna człowieka,psychologia dla każdego,na codzień,uczucia przyjemne i nieprzyjemne,po rozstaniu,po zdradzie

Psychologia uczuć forum.


#1 2010-04-03 01:57:00

administrator

Administrator

Zarejestrowany: 2010-01-30
Posty: 73
Punktów :   

Kobieta w związku (4)

Agatha Slaby, właścicielka firmy PR, mężatka, mama czteroletniego Eryka

Wieczorem siadam z dwiema kartkami. Na jednej wypisuję sprawy, które muszę załatwić następnego dnia. Na drugiej te, które mogą poczekać. Największy stres potrafię wygenerować sama, kiedy zaplanuję coś z terminami i z przyczyn zewnętrznych nie mogę tego zrealizować. Tak było z remontem, który trwał cztery miesiące i okazało się, że i tak ekipa nie zrobi wszystkiego. To mnie rozbiło. Pogodziłam się z tym dzięki mężowi, który powtarzał, żebym odpuściła, bo się wykończę.

Jednak głównym źródłem stresu jest życie prywatne. Kiedy nie miałam dziecka, często bardzo się w pracy denerwowałam. Teraz w pracy odpoczywam. Kiedy pojawia się problem, wymyślam strategię działania i wdrażam ją. Oczywiście, czasem to się odbywa w nerwowej atmosferze, ale nie jest to takie napięcie, że człowieka aż ściska w brzuchu. Takiego stresu doświadczam tylko wtedy, gdy coś się dzieje z Erykiem. Nawet głupie przeziębienie, gorączka powodują, że strasznie się przejmuję. I kiedy lekarz mówi, że trzeba czekać, niemożność działania mnie spala. Choć nie jestem typem sportowca, chodzę na siłownię, a mój trener, kiedy przychodzę nabuzowana, śmieje się, że da mi taki wycisk, że wyjdę jako inny człowiek. I rzeczywiście - wychodzę pełna miłości do świata i ludzi. Niestety, to działa na krótko...

Małgorzata Lewandowska, pedagog szkolny, mężatka, mama 18-letniego Maćka i 11-letniej Magdy

Prowadzę zajęcia z komunikacji i ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Ale widzę, że gdy dopadają nas emocje negatywne, teoria siada, a działa intuicja. Moja mama była ciężko chora na raka. Przez ostatnie pół roku nie mogła już sama usiąść, umyć się, nic. Mieszkaliśmy razem z mamą: ja, mąż i dzieci. Póki pracowałam, na kilka godzin przychodziła opiekunka. Latem byłam z mamą non stop. Od miesięcy nie miałam życia prywatnego. I nagle dostałam bzika na punkcie psa. Kupiłam go, kierując się intuicją. Mama zaczęła go głaskać - jaki biały, puszysty. W najcięższych momentach, nawet kiedy była w trzytygodniowej agonii, pomagało mi, kiedy patrzyłam na bawiącego się szczeniaka. Pani doktor z hospicjum powiedziała: 'Świetny pomysł! Jak to dobrze zrobiło i pani, i dzieciom, i mamie'. Więc widać, że czasem dobrze jest kierować się intuicją.

Podczas choroby mamy był moment, kiedy już nie wytrzymywałam. I psychicznie, i fizycznie. Gdy wychodziłam, miałam wrażenie, że słyszę jej wołanie. Wtedy mąż i pani doktor powiedzieli, że nie dam rady. Namawiała nas, żeby złożyć wniosek do hospicjum, że nawet jeśli się na oddanie tam mamy nie zdecyduję, będę miała taką furtkę, że to mi psychicznie pomoże.

To była najtrudniejsza decyzja. Nie podjęłam jej, nie mogłam. I spotkałam wtedy koleżankę. Mówię: 'Ola, już nie wyrabiam. Nie mogę się zająć dziećmi, nie mogę posprzątać, nie mogę nigdzie wyjechać'. A ona powiedziała: 'Małgosia, zdążysz. Wszystko jeszcze zrobisz, a teraz bądź tutaj'. I to mi pomogło. Czasami w emocjach, w stresie człowiek chce, żeby już coś mieć za sobą, chce uciec. A czasami warto poczekać.

Anna Kielisiak pracuje w korporacji, samotna mama 11-latki

Mój dzień jest podzielony na trzy części - praca, czas dla dziecka, czas dla mnie. I bardzo się tego trzymam. Zazwyczaj pracuję od godz. 8 do 16.30. Takie godziny sobie ustaliłam. I tak rano odwożę córkę do szkoły, więc lepiej dla mnie jest wcześnie zacząć. Są takie momenty - zwykle jest to jeden-dwa dni w miesiącu - kiedy biorę udział w zamknięciu miesiąca, i wtedy pracuję od rana do północy (to i tak lepiej, bo bywało, że pracowaliśmy do rana). Wtedy córka jest u swojego taty, gdzie ma własny pokój, koleżanki i gdzie też lubi spędzać czas. Z kolei jeśli córka prosi, żebym dziś odebrała ją wcześniej ze szkoły, zgadzam się (mam możliwość wyjścia wcześniej), ale mówię, że to oznacza, że jutro będę musiała to odrobić i wtedy nie będę mogła poświęcić jej całego popołudnia. Z pracy mam blisko do domu, więc kiedy odbieram córkę, wracamy zwykle przed piątą. Całe popołudnie jest zarezerwowane dla niej. 16.30 to dla mnie święta godzina. Jeśli prezes prosi, żebym zrobiła coś dodatkowo, biorę tę pracę do domu i zajmuję się nią dopiero wieczorem albo kiedy córka jest na swoich zajęciach dodatkowych. Odwożę ją na taniec i czekając w szatni, wyciągam notebooka albo materiały, które mam do przejrzenia. Rok temu powiedziałam jej, że chcę mieć też czas dla siebie. Do 20 jestem na każde jej zawołanie, potem ona wędruje do swojego pokoju, gdzie szykuje się powoli do snu, wycisza, a ja mam czas dla siebie. Jeśli muszę, wtedy pracuję. Jeśli nie mam nic pilnego do skończenia, zajmuję się sobą. Jak posprzątam kuchnię, łazienkę, czuję się, jakbym wyszła z siłowni (na którą też chodzę). Mam to szczęście, że każda forma ruchu mnie relaksuje. Codzienność mnie nie stresuje, mam ją dobrze zorganizowaną. Stresują mnie nagłe publiczne wystąpienia, do których nie mam czasu się przygotować lub nie znam ich celu. A ja lubię być przygotowana. W życiu prywatnym stresuję się, gdy nie mam pewności, czy dobrze postępuję w konkretnych sytuacjach z córką. Chcę dobrze wychować moje dziecko, wiem, że córka musi sama decydować, a czasem chciałabym, żeby zrobiła tak, jak według mnie będzie lepiej. Bezsilność mnie frustruje. Przykładowo mówię: 'Zrób lekcje zaraz po szkole, a potem będziesz miała czas dla siebie, dla koleżanek'. A ona tak nie chce. Długi czas zajęło mi zrozumienie, że może być inna niż ja. Trudno mi to zaakceptować, ale się staram.
Źródło: Wysokie Obcasy

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
BetonovĂŠ JĂ­mky RakovnĂ­k internet stryszawa Stegna hotele